Sunday 26 October 2014

Samogłoski wreszcie na konkretach i już są efekty!

Domorosłe samogłoski są już z nami od dłuższego czasu (poprzedni post i wykonanie znajdziecie tu). Cieszyły się na początku ogromnym zainteresowaniem, ale ostatnio trzeba je trochę uatrakcyjnić, żeby zachęciły Misię do zabawy. Jak?

Kombinuję jak mogę, na tyle na ile się da z 14-miesięcznym uparciuszkiem, który ma swoje pomysły i nimi się kieruje.

- Najpierw samogłoski były w wersji białej na czarnym tle i z wyciętych kształtów. Przetrwały ostatni okres te moje zalaminowane po domowemu kwadratowe kartoniki a kształty zostały "wygryzione" z biznesu, jeden po drugim. (Nadają się nadal jako szablony do mojego kolejnego szczwanego planu zainteresowania Misi zabawą samogłoskami, o czym wkrótce.)

- Samogłoski w dwóch typach mieszkały sobie w  plastikowym pudełku po lodach waniliowych. Misia wkładała je i wywalała, i zbierała i wywalała... A ja nazywałam każdą samogłoskę która wpadała w łapki i do pudełka. Tu urodziło się Misiowe "A!".

- Wrzucałyśmy samogłoski do pudła wołając O. Oglądałyśmy katalog z Ikei, wołając, że wszystko takie O! duże, ładne... i wołając O o! jak coś się nie udało, spadło itd. Z tego mamy najczęściej teraz używane słówko Misi, właśnie "O o!" (pojedyncze "O" nam zginęło na razie ale jeszcze je odnajdziemy :) ) Stąd mamy też drugie najczęściej używane słówko Misi: "Nooooo", "No no no"

- Klepałam rozłożone na wykładzinie samogłoski ręką i wykrzykiwałam ich imiona, ale to się jakoś nie przyjęło. Misia tylko ze dwa razy coś pacnęła.

- Następnie samogłoski wyprowadziły się z pudełka bo Misia przestała po nie sięgać i zostały wyeksponowane, raz pod oknem, raz pod obramowaniem pokoju. Tak na zmianę.


- Schowałam na razie Y i I, więc przyszła pora na E i U. (Zdarzyło się kilka razy, że Misia U! powtórzyłą przy okazji wydawania przeze mnie dźwięków krowy, czy sowy..)

Kasia z Centrum Głoska napisała świetny post o uczeniu dziecka samogłosek na konkretach. Było już u niej o tym poprzednio, ale ciągle nie brałam się za robienie ich dla Misi. Ten ostatni post z załączonym filmikiem gdzie dziecko nazywa samogłoski pracując na obrazkach dinozaurów zmusił mnie do działania.

Wydrukowałam wreszcie obrazki Mi i Ryśka których poznałam też u Kasi (tu) w związku z jej dołączeniem do akcji Ćwiczenia na Zamówienie dla Mimowa.pl . (Obrazki dostępne są na blogu Mi).
Nie wszystkie są jeszcze wycięte, naklejone na kartoniki i zalaminowane.


Na koniec trochę tropem serii Kocham Czytać, na której zakup czyham, dokleiłam na te moje zalaminowane karty, tak jakby pola tekstowe, zrobione z naklejenia lekko na siebie zachodzących pasków taśmy klejącej Schotch Magic (Magiczna taśma jest matowa, lekko biała, można po niej pisać, nie widać jej na papierze i jest odporna na wysychanie. Można ją też odkleić w razie potrzeby - no przynajmniej z laminowanych powierzchni).



Voila! Misiowe samogłoski w swej "konkretnej" końcowej formie:



Ala mówi A! Ala je. Ala mówi Am! Ala Am! - Misia też już mówi Am! i pokazuje na kuchnię, że pora na Mama - Room Service (Mamusia, jedzonko mi proszę przyszykować i to już, i z dostawą do mojego stolika w pokoju za jakieś 15 sekund proszę!)

Ula mówi U! Ula lubi deszcz jak jest ciepło ubrana.

Edek płacze EEEEEE E! E! Chłopiec płacze. Edek płacze E!. E! E! Eeeeee! - Rysiek u nas został Edkiem :) Ostatnio jak ja wyłam to Eeeee! i pytałam Misię gdzie Edek płacze, przynosi mi ten kartonik i daje Edkowi buziaka (?) w kartonową buźkę.


A Gdzie "O" na zdjęciu? A schowało się :) Nie mogłam się zdecydowa na konkret na O, a z reszty przypadkiem mi wyszło EAU (czytane z j.fr. "O!" - po naszemu woda)

Ostatnio jednak konkretem dla "O!" jest upaćkany błotem Olek (dawniej Rysiek :) )

Och dzięki Ci, Kasiu za te dinozaury!

1 comment:

  1. :)))
    Ależ proszę :D Polecam się na przyszłość :D

    ReplyDelete